Sporo mówi się o nowoczesności edukacji. Upatruje się jej w
wykorzystywaniu technologii informacyjnych, komputerów,
Internetu na różnych przedmiotach. A może tkwi ona w szacunku do
wartości człowieka, wyzwalaniu odpowiedzialności,
samodzielności i kreatywności? A może w akcentowaniu
organizacji uczenia się uczniów oraz w humanizacji edukacji?
Ciekawość ma każdy, a zainteresowania? Rozwój zainteresowań
poznawczych uczniów oraz przekształcanie ich w hobby, życiową pasję jest dla nich ważniejsze od przedmiotowej wiedzy. Bo ta
jest ulotna, nietrenowane umiejętności wyciszają się. Prawdziwe
zainteresowania są mocne, względnie trwałe. Jak pracować, by obudzić zainteresowania uczeniem się i pracą nad sobą?
Mamy za sobą wyniki próbnej matury z matematyki i oczekujemy jak
wypadnie ta prawdziwa. Myślę, że nie ma co się martwić. Jak się wydaje
ci, co przygotowują ten prawdziwy egzamin zrozumieli, że matura jest tylko zakończeniem kariery szkolnej i nie powinna być zbyt
surowa, bo uczelnie wyższe i tak potrzebują studentów, a
młodzież chce zdobywać wyższe wykształcenie.
Każdy ma jakieś zainteresowania i hobby. Są emocjonujące, przyjemne i ważne w życiu. A na ile są
one ważne w szkole? Czy szkoła potrafi skutecznie
rozwijać i wspierać rozwój zainteresowań poznawczych oraz
samodzielności i odpowiedzialności uczniów? Jakie zainteresowania
pomaga rozwijać korzystanie z Internetu? Dlaczego to zadanie powinno
być priorytetem edukacji?
Z niewielką zwłoką – każdy moment jest dobry na obronę zagrożonych
racji – odpowiadam na krytykę nauczania informatyki w szkołach,
zaprezentowaną w artykule Czego uczyć na lekcjach informatyki? oraz na
propozycję wypełnienia lekcji informatyki nauką posługiwania się
różnymi urządzeniami elektronicznymi (cyfrowymi).
Powinniśmy się chyba przyzwyczaić do systemu oświaty będącego w
nieustającej zmianie, gdyż tylko wówczas szkoła będzie zdolna nadążyć
za zmianami cywilizacyjnymi i technologicznymi, a uczeń będzie miał szanse odnieść sukces na rynku
pracy. Oto propozycja kilku zmian, które można
wprowadzić, aby polska szkoła potrafiła dotrzymać kroku rzeczywistości
pozaszkolnej.
W Polsce przymiotnik "akademicki" w powszechnym użyciu to synonim czegoś teoretycznego,
niezrozumiałego, oderwanego od rzeczywistych problemów
codzienności. Zapewne nie można oceniać wszystkich uczelni jedną miarą, ale nie mam wątpliwości, że problem rozziewu między
teorią a praktyką w szczególnym stopniu dotyka studentów na
specjalizacjach nauczycielskich.