Kłopoty ze szkolnym ocenianiem

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Sezon ustalania ocen rocznych w szkołach zbliża się ku końcowi, mogę więc podjąć temat oceniania bez obawy, że komuś zaburzę proces decyzyjny. Oto właśnie, jak Polska długa i szeroka, na rozmaite sposoby łamiemy prawo oświatowe, po prostu podsumowując wcześniej wystawione stopnie zamiast „ustalać stopień realizacji wymagań edukacyjnych”. To ostatnie bywa w warunkach szkolnych trudne, nawet jeśli nauczyciel lege artis przedstawił na początku roku szkolnego uczniom i rodzicom wymagania na poszczególne stopnie. Po prostu wymagań jest zazwyczaj bardzo wiele, a stopień ich realizacji nierównomierny. Poza tym prawo każe ocenić stan osiągnięty i uczyniony przez ucznia postęp, więc kluczowe stają się rozmaite poprawy i dogrywki, wokół których na przełomie maja i czerwca koncentruje się w szkołach życie społeczne.

Temat oceniania podjęła redaktor Joanna Ćwiek-Świdecka z "Rzeczpospolitej" („Szkoła na nowo”), w rozmowie z Panią Violettą Krzyżanowską, Mazowiecką Kurator Oświaty. Naprawdę warto posłuchać, by poznać urzędową wykładnię sytuacji, uczynioną przez wieloletnią dyrektorkę szkoły, obecnie wykorzystującą swoje doświadczenie w kierowaniu nadzorem pedagogicznym. 

Wywiad jest próbą wskazania i wyjaśnienia najczęściej spotykanych w praktyce szkolnej deliktów prawnych, które Pani Kurator wcześniej opisała w liście skierowanym do dyrektorów szkół. Potwierdza rzecz dla mnie od lat oczywistą, że interpretacja przepisów dotyczących oceniania, nawet tak prostych, jak te, które zawarto w prawie oświatowym, w zderzeniu z życiem może rodzić wiele wątpliwości i nieporozumień. Posłużę się tutaj trzema przykładami.

Jako rzecze Pani Krzyżanowska, w przypadku poprawy przez ucznia zaliczenia jakiegoś wymagania, jeśli wychodzi ocena wyższa niż pierwotna, tylko ją należy uwzględnić, natomiast jeśli ocena jest gorsza, należy zachować tę wcześniejszą. Moim zdaniem, jeśli trzymać się litery przepisu, w ten sposób łamiemy prawo. Przecież mamy obowiązek ocenić poziom osiągnięty na końcu oraz postęp. Gorsza ocena z poprawy świadczy, że końcowy poziom jest niższy, zaś dokonany postęp ujemny! Oczywiście podejście sugerowane przez Panią Kurator ma szlachetną intencję zachęcenia uczniów do nauki, z drugiej strony jednak sprzyja ich działaniu na zasadzie „a nuż się uda”, bez odpowiedzialności za własną decyzję o podejściu do poprawy. Pochłania też czas nauczyciela, którego w tym gorącym okresie szczególnie brakuje. Używanie w tym kontekście argumentu, że ustalenie gorszej oceny z nieudanej poprawy jest wobec ucznia nie fair, wydaje mi się chybione. Najlepiej byłoby chyba pozostawić to uznaniu nauczyciela, bo tylko on zna wszystkie okoliczności dotyczące pracy konkretnego ucznia…

Na pytanie dziennikarki, czy ocena końcowa powinna być średnią wszystkich uzyskanych, pada odpowiedź, że oczywiście nie, że jest to wręcz zabronione, bo nieprzewidziane prawem, w granicach którego musi działać nauczyciel jako urzędnik państwowy. No właśnie, urzędnik… W ciągu minionego ćwierćwiecza zrobiliśmy z nauczycieli urzędników, a z oceniania misterium prawne, które musi być ściśle osadzone w przepisach, włącznie z administracyjnym prawem do formalnego zakwestionowania oceny. Jednocześnie jednak cały czas zwracamy uwagę nauczycieli na konieczność empatycznego podejścia do uczniów, brania pod uwagę wszelkich indywidualnych okoliczności, czyli jednak naginania przyjętych zasad. Tymczasem uczniowie takie odbiegające od schematu zachowania nauczycieli często traktują jako przejaw niesprawiedliwości, nierównego traktowania. A co do meritum, wiem z praktyki, że choć nauczyciel powinien kierować się swoją wiedzą o uczniu i jego osiągnięciach, to wystawienie oceny wyraźnie niższej od średniej niemal zawsze budzi poczucie niesprawiedliwości i pretensje. Stąd ucieczka w wyliczanie średnich czy nawet średnich ważonych, które dają racjonalną „podkładkę” dla decyzji niemożliwej dzisiaj do podparcia po prostu autorytetem nauczyciela. Nie w świecie, w którym jest on urzędnikiem.

Trzecia kwestia z wypowiedzi Pani Krzyżanowskiej, z pozoru oczywista: nie można ocenić negatywnie sprawdzianu, którego uczeń nie napisał. Nawet jeśli nie podszedł do drugiego czy żadnego z kolejnych wyznaczonych terminów. Nie ma sprawdzianu – nie ma oceny. Ale co zrobić, jeśli w ten sposób nauczyciel nie zdoła sprawdzić osiągnięć ucznia w zakresie konkretnego wymagania, przewidzianego w rocznym zestawie?! Pominąć? Ale to będzie nie fair wobec innych uczniów, prawda?! Pani Kurator sugeruje, że konsekwencje należy wyciągnąć w ocenie zachowania. A jeśli wszystkie nieobecności ucznia na sprawdzianach są usprawiedliwione?! Co wtedy zrobić, że tak zapytam retorycznie?

Nawiasem mówiąc, co do samej oceny zachowania, to w pełni popieram zdanie, które padło w wywiadzie, że jeśli jest ona oparta na punktacji, ma po prostu charakter nieludzki. Ten pogląd rozwinę jednak w osobnym artykule.

Intencją podzielenia się tutaj wątpliwościami, jakie nasunęły mi się podczas słuchania wywiadu, nie jest polemika z panią Krzyżanowską. Na jej miejscu mówiłbym zapewne bardzo podobnie, starając się przybliżyć rzeczywistość do przepisów prawa. Problem jest bowiem systemowy, a polega na narzuceniu nauczycielom wewnętrznie sprzecznych ról – urzędnika działającego w granicach prawa i czułego, nieobojętnego człowieka, traktującego swoich podopiecznych z niezmienną empatią. Całe życie trzymałem się tego drugiego, ale też nigdy jako nauczyciel i dyrektor szkoły nie byłem pod tak ogromną presją przepisów i równocześnie oczekiwań społecznych, jak dzisiaj. Stąd bierze się moje fatalistyczne przekonanie, że w kolejnych latach dyskusja o ocenianiu w szkołach będzie w końcu maja corocznie wracała na tapet, bo dobrych, uniwersalnych rozwiązań nie ma. Próbują kusić się o nie twórcy szykowanej obecnie reformy, ale nie sądzę, by udało się wynaleźć coś przełomowego zamiast kolejnych przepisów, a w ogóle mam podejrzenie graniczące z pewnością, że prezydent Nawrocki nie podpisze żadnej niezbędnej w tym zakresie nowelizacji prawa oświatowego.

Abstrahując od polityki, czy widzę jakieś wyjście z sytuacji? Może likwidację ocen szkolnych, ale po wcześniejszym udzieleniu odpowiedzi na pytanie, co w zamian? Może odebranie im znaczenia przy rekrutacji do szkół podstawowych, niestety, z takim samym pytaniem. Obawiam się, że póki szkoła będzie na zamówienie społeczne wymuszała nabycie przez młodych ludzi jakiegoś zestawu wartości, kompetencji i wiedzy, póty wiara w samodzielność edukacyjną uczniów będzie tylko pobożnym życzeniem. Tego typu zmiana wymagałaby przewrotu iście kopernikańskiego – przyjęcia, że to uczeń odpowiada za swój rozwój i sposoby zdobywania wiedzy. Raczej nie do przyjęcia dla władzy państwowej, a na pewno bez szans przy obecnym poziomie wszechogarniającej opieki nad młodymi ludźmi. Dlatego sądzę, że temat zasad oceniania i rozmaitych nieprawidłowości w tym zakresie będzie cyklicznie powracał.

Aż może wreszcie ktoś kiedyś wymyśli szkołę na nowo...

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kinga napisał/a komentarz do Nauczyciele – luka pokoleniowa
To prawda. Bardzo dobry artykuł. Młodzi nauczyciele w polskich szkołach są niemile widziani, a jeśli...
Ppp napisał/a komentarz do Polacy coraz bardziej obojętni na ekologię?
Co w tym dziwnego? Ekologia musi być wprowadzana w życie tak, by była dla ludzi prosta, tania i nie ...
Ppp napisał/a komentarz do Nauka języka obcego w polskich szkołach
Czyli nic się nie zmieniło, odkąd przestałem chodzić do szkoły - ta nadal uczy gramatyki i słówek, o...
Ppp napisał/a komentarz do Odciążenie uczniów od myślenia?
Wystarczy nie oduczać myślenia i zadawania pytań - to jednak zadanie dla podstawówek. Jeśli uczeń zg...
Stanisław Zbigniew Czachorowski napisał/a komentarz do Dawanie uczniom sensownych wyborów
Poczucie sprawstwa jest ważne. Gdy daję studentom możliwość wyboru czasem są zaskoczeni. Pozytywnie....
Stanisław Zbigniew Czachorowski napisał/a komentarz do Pomysły na efektywne i wartościowe kończenie nauki w roku szkolnym
Przydatne pomysły, niektóre stosuję, inne dopiero wypróbuję. Na studentach. Mam na myśli wszystkie t...
Ppp napisał/a komentarz do Dawanie uczniom sensownych wyborów
Dobre chęci, jak widzę, są - problem w tym, że o wszystkim WAŻNYM decyduje MEN, o mniej ważnych dyre...
Jan Soliwoda napisał/a komentarz do Po wyborach. Co dalej z polską edukacją?
2,5 milionowa Warszawa (podobnie Kraków i inne duże metropolie) miała ponad 80-procentową frekwencję...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie