Prowadząc wiele lekcji w swojej karierze nauczyciela, trzeba się ciągle uczyć. Powtarzalność rokroczna tematów może zabić kreatywność nauczyciela, która jest istotna z punktu widzenia nauczania bardzo ważna. Co prawda, rok po roku zmieniają się uczniowie, ale nauczyciel ma ten sam temat, te same cele lekcji do zrealizowania i te same treści do przekazania. Jak to zrobić, żeby się nie znudzić? Jak to zrobić, żeby lekcja przestała być lekcją, a stała się przygodą, podróżą w nieznane.
Cztery pomysły pomagające w nauczaniu (4)
W dyskusji o edukacji często używamy pojęć – „głębokie uczenie się”, „pogłębione nauczanie”. Ale co to właściwie znaczy? I przede wszystkim, jak spowodować „głębokie” uczenie się uczniów? Mam kilka pomysłów pomagających w nauczaniu matematyki. Myślę, że mogłyby one również posłużyć nauczycielom innych przedmiotów. Czwarty z nich: uzgodnienie z innymi nauczycielami kryteriów sukcesu do zadania.
Tydzień z kodowaniem (albo dłużej)
W otaczającym nas świecie będzie coraz więcej urządzeń elektronicznych, za pomocą których będziemy wpływać na otaczający nas świat. Aby postępowały one zgodnie z naszym zamysłem, muszą być odpowiednio zaprogramowane – wtedy będą służyły człowiekowi i przyczyniały się do rozwoju świata. Roboty i procesy automatyzacji będą czymś naturalnym dla dzieci uczących się dziś w szkołach. W rozpoczętym wczoraj Europejskim Tygodniu Kodowania możemy spotkać wiele inicjatyw, które przybliżają uczniom i osobom dorosłym świat robotów i programowania.
Szkoła memów
Memy są „genami kultury”. Ich przykładami są idee, melodie, plotki, teorie naukowe czy elementy programu nauczania. Marek Kaczmarzyk w swojej najnowszej książce pt. "Szkoła memów. W stronę dydaktyki ewolucyjnej" wyjaśnia, w jaki sposób memy przenoszą się między umysłami oraz jakie ma to znaczenie dla uczenia się i rozwoju dziecka.
Moją EduMocą jest... współpraca
A było to tak... Jechałem pociągiem na konferencję i przeglądałem nowiny w za pośrednictwem mobilnego internetu w telefonie. I zajrzałem na Facebook do grupy Superbelfrów. A tam komunikat i zaproszenie do akcji…
W poszukiwaniu zaginionej nadziei
Wrócę dzisiaj myślą do dwóch niedawnych, wakacyjnych wpisów na blogu „Wokół szkoły”, poświęconych nauczycielom. W pierwszym („Ostatni zgasi światło”) starałem się pokazać, jak wygląda oświatowa rzeczywistość z punktu widzenia szeregowych robotników winnicy pańskiej. Obraz wyszedł niewesoły, a kolejne miesiące pokazały, że jeśli chodzi o główną myśl – problem odpływu ludzi z zawodu, wcale nie został przerysowany. Nauczycieli brakuje coraz bardziej. Tendencja wydaje się trwała i dlatego moja konkluzja z owego artykułu, że „na razie trzeba pilnie ruszyć głową, by za kilka lat ostatni nauczyciele nie odeszli na emeryturę, gasząc światło w swoich szkołach”, pozostaje ze wszech miar aktualna.
Świetlica, najlepsze miejsce w szkole
- Co robiłeś w świetlicy? Jak było? - Nuda. Nic. Bawiłem się samochodzikiem. Ci z was, którzy macie dzieci uczęszczające w świetlicy szkolnej w dużej szkole, może kiedyś mieliście taką rozmowę z synem. Lub podobną rozmowę z córką… Niestety, tak się jeszcze zdarza, że dzieci są w świetlicy szkolnej „na przechowaniu”, dopóki ich ktoś z rodziny nie zabierze do domu. Czasy jednak zmieniają się i wierzę, że to już będą coraz rzadsze przypadki „nudy świetlicowej”.